Teresa |
Wysłany: Śro 15:36, 23 Lis 2011 Temat postu: Majunia |
|
Moja psina miała tylko 10 miesięcy. Była oczkiem w mojej głowie, cały czas spędzała ze mną - w samochodzie, w pracy, w domu, nawet sypiałam wtulona w psie loczki... Pokochałam ją bardziej jak własne dziecko, którego nie mam. Jej ciekawość świata przecisnęła ją przez płot, skąd wleciała prosto pod zderzak samochodu, którego właściciel nawet nie zahamował. Zbierałam jej pogruchotane ciałko z ulicy, sprawdzałam jeszcze puls, do ostatniej chwili wierzyłam, że będzie żyć. Tuliłam ją do siebie i nie chciałam wypuścić, wciąż wołałam jej imię, mówiłam że wyzdrowieje. Cały świat posypał się w drobny gruz. I płakałam wciąż i wciąż. Mój Tatuś zmarł nagle zupełnie niedawno, ale śmierć Majki wpędziła mnie w gorszą rozpacz. Nie ma już mojego świata, to życie nie jest moje, marzę o tym, żeby zakopać się pod kołderkę i szepnąć do wpatrujących się we mnie dwóch czarnych koralików- wskakuj Maja! Od Jej śmierci minęło dokładnie 9 dni ale ja wciąż nie mogę sie pozbierać. Cierpię strasznie, jestem na lekach przeciw depresji, nie sypiam nocami, płaczę w poduszkę. To jest jakiś koszmar i chcę, żeby sie wreszcie skończył. Już mi się nie chce żyć. No bo jak żyć bez części serca? Jak żyć...? |
|